SPINAL CORD

szymon · Wysłany: Wto 1:14, 14 Mar 2006 Temat postu: Pestilence

No i jeszcze Pestilence!!!

Kosa · Wysłany: Wto 12:38, 14 Mar 2006 Temat postu:

Nie słucham Razz

szymon · Wysłany: Śro 22:51, 15 Mar 2006 Temat postu:

NIe chce mi się teraz pisać ale jedyne to co napiszę to to że polecam Smile

. Stara kapelka ale za to jaka muzyka.

Kosa · Wysłany: Czw 8:05, 16 Mar 2006 Temat postu:

Śćiągne , zobacze Razz

Bartek · Wysłany: Czw 22:58, 16 Mar 2006 Temat postu:

sciagnij jest na [link widoczny dla zalogowanych] Very Happy

Kosa · Wysłany: Pią 8:05, 17 Mar 2006 Temat postu:

Bartek · Wysłany: Pon 22:25, 20 Mar 2006 Temat postu:

szymon · Wysłany: Pon 22:31, 20 Mar 2006 Temat postu:

Lata kosa koło nosa a obcieła se kutosa.

Kosa · Wysłany: Wto 7:21, 21 Mar 2006 Temat postu:

No mówie wam że myślalewm że on pokazuje ok.Ale na fioletowym wyszło że pokazuje Fucki.Dlatego sorka.

szymon · Wysłany: Pon 0:57, 27 Mar 2006 Temat postu:

Narazie powiem że kto zna Death a nie zna pestilence jest marnym materiałęm do pogawędki na ten temat. Reszta innym razem!!! Łza!!! Wychowałem się na pewnym albumie tej formacji!

Biolanta · Dołączył: 24 Mar 2006 Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/3

Lata 90-tce niewątpliwie dały początek wszelakiej maści zmian zarówno w sferze kulturalnej jak i politycznej. Odczuliśmy to jako naród na własnej skórze ciężko znosząc okres transformacji po dziś dzień odczuwając pierdolony wrzód tamtych czasów. Nie w mej gestii jest jednak ocenianie aktualnej sytuacji politycznej w naszym kraju lecz przedstawienie opinni na temat jednego z lepszych zespołów europejskich drugiej dekady lat 80tych. Pestilence dosyć szybko zaskarbiło sobie fanów na całym świecie uzyskując miano kapeli kultowej i niepowtarzalnej. Gdy na bezkresnym łez padole królował thrash, Benelux wypuścił bękarta, który nie dość że narozrabiał to zostawił po sobie chlubną spuścizne w postaci swoich świetnych płyt. "Malleus Maleficarum" było świeżym spojrzeniem na death metalowa materie, album zagrany z odpowiednią werwą i nalotem, ehm ehm.... polotem. Rozwinięcie stylu a właściwie jego apogeum przypada na okres ukazania się jedynego, niepowtarzalnego, nieskazitelnego, nienadszarpniętego przez ząb czasu "Testimony Of The Ancient". Latający holender wypłynął na szerokie wody, rozwinął żagle, wytoczył pokładowe armaty i ciężkie działa by wspaniale i zaciekle bronić barw swej ojczyzny . "Testimony..." jest pokazem maestrii i kunsztu, niezwykle wyważona płyta, gdzie wirtuozeria spotyka szyk i elegancje, zdrowe połączenie brutalności i pięknych melodii. Mamelli dał sie poznać jako wspaniały kompozytor czyniąc ze swych utworów małe miniatury, prawie jak w muzyce klasycznej. Nie mamy tu co prawda klasycznego instrumentarium w postaci smyczków i fletów(heheh) są za to piraci z Pestilence dzierżący w swych dłoniach oręż walki na death metalowej wojnie. Na uwagę zasługuje każdy numer z programu płyty, nawet intra stanowią tu właściwe uzupełnienie krążka. "Souless" z kolei jest pokazem umiejętności niejakiego Tony`ego Choya grającego swe partie z prędkością światła w iście wirtuozerskim stylu. Płyta dla fanów brutalnego grzania, dla muzyków, dla wszystkich lubiących po prostu wspaniałą muzykę. 10/10 !!!!!

szymon

Kosa

hehehe

Biolanta jest przjebany w recenzjach...